Dziś czas na post o moim zdaniem jednym z najciekawszych oraz najbardziej charyzmatycznych miejsc w Hongkongu. Muszę przyznać, że sama nie wiem czy kocham to miejsce czy nienawidzę. Za każdym razem gdy się tam wybieram, przeważnie w takim celu by wymienić walutę, zastanawiam się dlaczego to miejsce jest tak niesamowicie fascynujące, a zarazem przerażające i napawające optymizmem oraz przygnębiające.
Chungking Mansions to kompleks na Nathan Road w dzielnicy Tsim Sha Tsui, na jednej z głównych ulic po stronie Kowloon, w którym znajduje się olbrzymie centrum drobnego oraz hurtowego handlu przeważnie dobrami elektronicznymi ale również akcesoriami do telefonów komórkowych, biżuterią, butami, ubraniami. Jest tutaj mnóstwo kantorów i punktów skupujących walutę, restauracji z kuchnią bliskowschodnią i indyjską oraz budek z przekąskami. Powyżej pasażu handlowego znajdują się pokoje gościnne, które w bardzo przystępnych, jak na Hongkong cenach, oferują pokoje dla turystów i backpackerów. Oprócz tego, jest również poziom mieszkalny, który zajmują stali mieszkańcy.
To miejsce fascynuje, ponieważ można śmiało wysnuć tezę, że jest to jedno z najbardziej zglobalizowanych miejsc na ziemi. Jest miejscem przebywania setek tysięcy imigrantów z całego świata. Szacuje się, że jednego roku przewijają się tutaj ludzie 120 narodowości. Przede wszystkim z regionów, takich jak Pakistan, Sri Lanka, Indie oraz Bliski Wschód, ale również z wielu krajów Afryki. Nie brakuje oczywiście migrantów z pobliskich krajów Dalekiego Wschodu, czyli Indonezji, Malezji, Filipin. Zglobalizowanie tego miejsca określiłabym jako globalizację oddolną, która w przeciwieństwie do globalizacji korporacyjnej kierowanej interesami poszczególnych firm bądź też w niektórych wypadkach państw, jest po prostu trendem zachodzącym samoistnie i bez wcześniejszego planowania czy inwestycji. Do Hongkongu w celach zarobkowych, oprócz ekspatów o których przeczytacie w poście o Central i Mid-levels migruje wiele ludzi, z krajów rozwijających się. Korzystając z handlu o niskich barierach, braku podatków oraz stosunkowo nietrudnego do uzyskania legalnego pobytu turystycznego, zyskują oni tutaj możliwość godziwych zarobków, obracając na przykład telefonami komórkowymi. Wiele z nich to modele używane bądź podrobione.
Oczywiście, ja jako osoba ciekawska i żądna przygód postanowiłam przyjrzeć się bliżej nie tylko fasadowemu centrum handlowemu, ale również bocznym klatkom schodowym oraz pionowi mieszkalnemu oraz otoczeniu budynku. Jest to jednak miejsce pełne chaosu. Budynek jest stary, a niewyobrażalna liczba przewijających się przez niego mieszkańców sprawia, że istnieje ogromne zapotrzebowanie na energię i wodę. Kable wiją się zatem dosłownie wszędzie. Widząc tyle kabli dziwi mnie naprawdę, jak to się stało, że to miejsce do tej pory nie poszło z dymem. Tak samo wygląda sprawa z systemem kanalizacyjnym, pod którego podłącza się zbyt wiele toalet, czego nie wytrzymują rury kanalizacyjne. Nieczystości i ich zapach jest nieodzowną cechą tego miejsca. Jest również dosyć ciemno w pionach mieszkalnych. Dużo ludzi dzieli mieszkania na co raz to mniejsze jednostki, by pomieścić więcej ludzi. Jest to praktykowane wszędzie w Hongkongu, ale już najbardziej w takich dzielnicach jak Tsim Sha Tsui, Mong Kong, Jordan, Yau Ma Tei i innych o ogromnej gęstości zaludniania.
Sama mieszkałam w takiej wydzielonej jednostce mieszkalnej właśnie niedaleko Chungking Mansions, w dzielnicy Jordan. Mam więcej pełną świadomość jak wygląda życie imigrantów, z krajów rozwijających się tutaj. Warunki mieszkalne określiłabym jako naprawdę fatalne i co więcej niewyobrażalnie drogie, ale dla większości z nich zarobki są na tyle atrakcyjne, że nie szczędzą energii na pracę tutaj. Niektórzy również twierdzą, że to właśnie jest wytłumaczeniem dlaczego w Chungking Mansions praktycznie w ogóle nie dochodzi do aktów przemocy, pomimo ogromnej różnorodności rasowej oraz religijnej. W końcu wielu migrantów z Bliskiego Wschodu to muzułmanie, a duża część Afrykańczyków wyznaje religie chrześcijańskie. Do tego są to ludzie przeważnie niewykształceni, nie mający dużej styczności z innymi kulturami czy religiami, nie znający dobrze języków. Są to również prawie zawsze mężczyźni. Normalnie w takich warunkach łatwo o kłótnie oraz przemoc. Okazuje się jednak, że Chungking Mansions to miejsce nad wyraz spokojne. Wszystko dzięki temu, że można zarobić tutaj względnie satysfakcjonujące pieniądze.
Wysoki poziom maskulinizacji sprawia jednak, że ja jako blondynka- Europejka w społeczeństwie azjatyckim, czuje się jednak bardzo nieswojo. Po pierwsze, moje próby wykonywania zdjęć wewnątrz zawsze kończyły się przeganianiem przez rzekomą ochronę. Po drugie, przy zejściu na klatki schodowe czy do wind miałam niedoparte uczucie, że zaraz coś mi się stanie. Nie chcąc zbyt bardzo ryzykować teraz bywam w Chungking Mansions niezwykle rzadko. Jeśli podróżujecie do Hongkongu to trzeba jednak koniecznie to miejsce zobaczyć. Zwłaszcza, że sąsiaduje ono z słynnym luksusowym hotelem Penninsula Hotel, który to ma bardzo silną kolonizacyjną przeszłość. Porównując te dwa miejsca do siebie widać jak na dłoni kontrasty tego miasta.
Hongkończycy generalnie boją się tego miejsca, jak ognia, gdyż kiedyś i prawdopodobnie do tej pory, choć w mniejszym stopniu, był to również ośrodek handlu narkotykami. Jest to ukazane w fantastycznym filmie mojego najukochańszego hongkońskiego reżysera Wang Kar-Wai’a 王家卫Chungking Express , który polecam z całego serca. Część akcji filmu rozgrywa się właśnie w tym kompleksie mieszkalno-handlowym.
W tym miejscu chciałabym również ujawnić skąd bierze się nazwa tego bloga. Otóż w jednej z najsłynniejszych scen z tego filmu główna bohaterka przygotowuje jedzenie, tańcząc i śpiewając do wielkiego hitu The Mamas & The Papas California Dreaming. Ja zamieniłam miejsce na Hongkong i stąd Hong Kong Dreaming. 🙂
Wszystkim zainteresowanym Chungking Mansions polecam książkę Gordona Mathews Ghetto at the center of the world.
Widzieliście Chungking Express? Co sądzicie o filmie? Jak przedstawia Wam się obraz tego miejsca?