„Miasto Smutku” położone jest daleko na Nowych Terytoriach w dzielnicy zwanej Yuen Long. Oficjalna nazwa to Tin Shui Wai. Wybrałam się tam w zeszłym roku z fantastyczną grupą ludzi z Secret Tour Hong Kong, którzy właśnie urządzaja wyprawy w takie zakątki Hongkongu, które są niedostępne dla osób z zewnątrz przybliżając historie proste i bliskie lokalnej ludności.
Początkowo przybywszy do Tin Shui Wai, pomyślałam „Po cholerę oni mnie tutaj ciągną? Nie dość, że daleko to tutaj nic nie ma. Wielkie typowe hongkongskie blokowisko – na oko z lat 90. Wysokie, 50/60 – piętrowe szare budynki, jeden przy drugim, mieszkania jak pudełka na buty poukładane jedno na drugim; betonowy park po środku i kilka miejszych placów zabaw.” Typowy hongkongski wielkomiejski lokalny obraz Nowych Terytoriów. Nic specjalnego. Okazało się jednak, że historie za ścianami tych budynków są jednak o wiele bardziej skomplikowane, nietypowe i tragiczne niż sugerował by wygląd tego osiedla.
Źródło: Creative Commons
Tin Shui Wai stało się w hongkongskiej kulturze synonimem przemocy domowej i patologii rodzinnych odkąd w 2004 roku wypłynęła głośna sprawa matki z dwójką dzieci brutalnie zakatowanej na śmierć przez męża po jednej z awntur domowych. Mąż ten następnie popełnił samobójstwo. Na podstawie tej historii powstał film.
Częste odbieranie sobie życia, zwłaszcza skoki z okien budynków również mocno odsinęły się na wizerunku tego miasta. Badania prowadzone przez Hong Kong University wskazują, że na 100 000 mieszkańców Tin Shui Wai 16 posiada skłonności samobójcze, co w porównaniu z resztą populacji okazuje się być dość wysokim współczynnikiem. [1]
Do 2003 osiedle nie było połączone z resztą miasta metrem. Jedynymi środkami transportu były autobusy oraz mini busy. Dojazd do centrum czy nawet bliżej położonego Kowloon zajmował blisko dwie godziny. Mieszkania były tam jednak znacznie tańsze niz w innych częściach miasta i często przyciągały imigrantów z Chin kontynentalnych; bez pracy z ograniczoną mozliwością znalezenia zajęcia; bez prawa do opieki socjalnej. Wiele osób wskazuje na fakt, że ich nagromadzenie i odizolowanie od reszty miasta generowało coraz większe społeczne niepewności. Bezrobocie a wraz z nim brak siły nabywczej nie wpływało na rozwój biznesu w tej dzielnicy, tym samym nie przyczyniajac się chociaż minimalnego zwiększenia zatrudnienia pośród mieszkańców. W takich warunkach najlepiej operują i powiększają się chińskie grupy gangsterskie, zwane Triadami. Młodzi ludzie bez perspektyw i z organiczoną ilością zajęć chętnie wstępują w szeregi mafii kuszeni łatwymi zarobkami, pochodzącymi głównie z haraczy odbieranym sklepikarzom i drobnym przedsiębiorcom. To błędne koło stało się przekleństwem tego osiedla.
Przykład Tin Shui Wai doskonale pokazuje jak planowanie urbanistyczne może wpływać na reprodukcję społecznych nierówności i wskaźnik samobójstw. To dość nowe ciekawe spojrzenie na zjawisko samobójstwa. Nawet w takim mieście jak Hongkong, gdzie praca, wysoki standard życia i możliwości edukacyjne są dostępne dla wielu; społeczne tragedie, wykluczenie i przemoc domowa są elementem społecznego krajobrazu. Prawdopodobnie do mediów wypływają tylko te historie, które kończą się najbardziej tragicznie, czyli śmiercią.
Dajcie znać czy interesują Was tego typu wpisy z opisem miejsc alternatywnych wobec typowych atrakcji turystycznych? Chcę wiedzieć o czym chcecie czytać u mnie na blogu i jestem otwarta na propozycje wpisów.
[1] http://www.scmp.com/article/612255/city-sorrow