Przedstawiam Wam plan, który co prawda nie udało mi się w całości zrealizować ze względu na nagłą niemoc i ból gardła. Mimo to, oprócz jednego pominiętego dnia i nadrobionego dzięki telewizji, Chiński Nowy Rok spędziłam świętując w iście lokalnym stylu. Polecam też podróżującym do Hongkongu w przyszłym roku, żeby skorzystali sobie z mojego planu. Na pewno nie pożałują 😉
1. Wigilia Nowego Roku
- Kolacja Wigilijna
- „O północy” W Wong Tai Sin
- Rynek kwiatowy w Wiktoria Park
2. Pierwszy dzień Nowego Roku
- Festiwal Życzeń oraz drzewo życzeń
- Noworoczna Parada
3. Drugi dzień Nowego Roku:
- Wróżby w Świątyni Che Kung
- Pokaz fajerwerków nad Zatoką Wiktorii
Ostatnio przybliżyłam Wam pokrótce wspomnienie z obchodów zeszłego Chińskiego Roku Węża. W tym roku zaplanowałam wszystko nieco bardziej szczegółowo. Wielu obcokrajowców, ekspatów, mieszkających tutaj nie uczestniczy w obchodach. Ja osobiście traktuje wszystkie chińskie święta tutaj jako wielką przygodę. Oczywiście, męczące jest stanie w kolejkach, przebijanie się przez niewyobrażalne tłumy i złe samopoczucie ze względu na zbyt intensywny zapach kadzideł. Z drugiej jednak strony Chiński Nowy Rok dla mnie to niesamowite, trudne do opisania przeżycie; zanurzenie w lokalną kulturę i możliwość zobaczenia jeszcze więcej „chińskości” w Hongkongu niż na co dzień. Święto, tak różne od kultury, w której się wychowałam, a jednak w wielu wymiarach przypominające mi Boże Narodzenie. A więc zacznę od Wigilii…
W czwartek tuż przed Nowym Rokiem wielu Hongkongczyków wybiera się na wspólną kolację. Część osób przygotowuje ją w domu, ale spora część lubi jednak jeść „na mieście”. Znane lokalne restauracje „pękają w szwach”. Są też różne desery specjalnie przygotowywane na tę okoliczność takie jak na przykład ciasto z rzepy (turnip cake). Mi niestety ten przysmak średnio pasuje, ale spróbować trzeba koniecznie. Przynajmniej jest bezmięsny…
Po kolacji, podobnie jak w zeszłym roku, wybrałam się z kilkoma znajomymi do świątyni Wong Tai Sin. To tam o godzinie dwunastej w nocy rozpoczynają się najbardziej spektakularne i spirytualistyczne obchody. Jest tam ołtarz główny, przy którym każdy może złożyć dziękczynienie, prosić o pomyślność na przyszły rok oraz złożyć życzenia. Jest również kilka pobocznych budynków, które dostępne są tylko dla zasłużonych rodzin, dla tych, których przodkowie związani byli ze świątynią albo takich, którzy po prostu dają odpowiednie datki i są aktywni w tej buddyjskiej społeczności. Istotne jest by mieć przy sobie kadzidełka. Siła kadzideł naprawdę daje się we znaki. Jest gorąco, unosi się bardzo mocno intensywny zapach i łatwo też niestety ubrudzić bądź popalić sobie ubranie. Jak na „pasterkę” do Wong Tai Sin to tylko w starym ubraniu i długich rękawach.
Po atrakcjach w świąteczni. Wybrałam się na całonocny rynek kwiatowy. Najbardziej znany jest ten, który odbywa się w Parku Wiktorii w Causeway Bay. Ze względu na to, że byłam tam już w zeszłym roku, w tym zdecydowałam się na bardziej lokalny – osiedlowy rynek. Nie myślcie, że nie było tłumów! Z każdej strony właściwie napływali ludzie. Wszyscy kupowali masę ciętych i doniczkowych kwiatków. Bardzo popularne są te odmiany, które znam z Polski z Wielkanocy: żonkile, bazie. Wszyscy dekorują domy kwiatami. Ma być kolorowo (czerwono-różowo) i pachnąco. Ponad wszystko popularne są jednak drzewka mandarynkowe i jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych elementów Chińskiego Nowego Roku.
Kwiaty to symbol odrodzenia, nadejścia wiosny i czegoś nowego. Czy wiecie, że inna nazwa Nowego Roku to Święto Wiosny? Nowy Rok to właśnie odrodzenie, zmiana stylu życia na lepsze. Ludzie sprzątają domy, pozbywają się niepotrzebnych staroci, wymieniają garderoby. Przepowiadają sobie przyszłość oraz życzą jak najlepiej w nadchodzącym roku, ale o wróżeniu będzie już w następnym poście…
…c.d.n
A na koniec jeszcze krótkie życzenia po kantońsku dla wszystkich Polaków i Chińczyków z okazji Nowego Roku Konia! Kung Hei Fat Choi!
https://www.youtube.com/watch?v=M3mDxDNTyiY